poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział VI

Po drodze kiedy kierujemy się na miejsce, zastanawiam się nad słowami Haymitcha. "Wiem co robię"? No jasne, że wiem, kontroluję każdy mój ruch. Ale kto zrozumie tego pijaka. Szybko wybijam sobie to pytanie z głowy. Dotarliśmy do Centrum Odnowy, to tu nas upiększą i pozbędą się naszych niedoskonałości. Przecież musimy porządnie wyglądać przed śmiercią. Wzdrygam się na sama myśl o tym.
Leżę na stole pokrytym białym materiałem i kurczowo trzymam się jego krawędzi podczas gdy Venia, kobieta o niebieskich włosach i złotymi tatuażami nad brwiami, odrywa mi plastry z nóg. Czuję niesamowity ból kiedy wszystkie włoski są wyrywane wraz z cebulkami. Z każdym szarpnięciem słychać mój jęk na sali, a łzy kręcą się w moich oczach.
- Spokojnie chłopcze, już kończymy.- uspokaja mnie jej piskliwy głos.
Po chwili dołączają się druga kobieta, pulchna ze skórą zafarbowaną na odcień groszkowej zieleni, Octavia i Flavius, mężczyzna z pomarańczowymi lokami i fioletowymi ustami. Ci Kapitolińczycy na prawdę kochają wszystkie kolory tęczy.
Pozbawiają mnie włosów z nóg, rąk i pach. Nie rozumiem jaki cel ma ten zabieg, przecież i tak zarośniemy na arenie. Kiedy moje ciało jest już gładkie, wcierają na nie balsam. Działa kojąco na podrażnioną skórę więc teraz mogę tylko odetchnąć z ulgą. Stoję przed nimi całkiem nagi, oglądają mnie od stóp do głowy podziwiając swoją pracę. Nie przyzwyczaiłem się do paradowania goło przed innymi, dlatego też czuję się niekomfortowo i chcę, żeby wyszli jak najszybciej. Po pozbyciu się ostatnich włosów, wychodzą zostawiając mnie samego. Narzucam na siebie szlafrok i kładę się z powrotem na stół. Drzwi się otwierają i przez nie przechodzi moja stylistka. Porównując ją z resztą ekipy nie wygląda aż tak "bombowo". Ma lekki makijaż i cieszę się w myślach, że nie będę musiał oglądać tych wszystkich dziwactw na twarzy. Jej rozpuszczone, czarne włosy dosięgają do ramion, pozbawione jakichkolwiek spryskiwaczy.
- Cześć, jestem Portia.- przedstawia się, wyciągając rękę w moją stronę.
- Peeta.- ściskam jej dłoń.
Nie wiem czemu, ale ona na mnie uspokajająco. Nie czuję tego wcześniejszego stresu przy Venii. Może dlatego, że bardziej przypomina człowieka. 
- No więc, porozmawiajmy o twoim stroju. Cinna, który stylizuje Katniss, uznał, że powinniście mieć pasujące do siebie kostiumy. Jak wiesz, zgodnie z tradycją, muszą odzwierciedlać charakter dystryktu.- mówi.
Na paradzie, należy mieć na sobie coś, co przypomina rodzaj przemysłu w dystryktach. Czwórka specjalizuje się w rybołówstwie, Jedenastka w rolnictwie, natomiast Trójka w fabrykach. Jesteśmy z Dwunastki, związani z górnictwem. Zazwyczaj nasi trybuci są ubierani w workowate kombinezony albo występują nago, pokryci warstwą pyłu. Zawsze wyglądamy najgorzej.
Jakby czytając mi w myślach, mówi.
- Nie martw się, w tym roku przygotowaliśmy coś innego. Odmiennego, na pewno przypadniecie publiczności do gustu. Tym razem skupimy się na węglu. A co z nim robimy? Palimy go.- posyła mi wymowne spojrzenie.
Uśmiecham się do niej, dając znać, że zrozumiałem. 
Ubiera mnie w czarny kombinezon, który ciasno przylega do ciała, okrywa mnie całego, zostawiając tylko twarz. Zakłada mi buty w tym samym kolorze, zrobione z cienkiego i lekkiego materiału. Wychodzimy z pomieszczenia i idziemy do naszego rydwanu. Czekają tam już reszta ekipy i Katniss, która wygląda olśniewająco. Cinna zamierza nas podpalić, rzecz jasna to nie jest prawdziwy ogień. Dostrzegam lęk w oczach Katniss, chyba się nie boi?
- Co o tym myślisz?- pytam dziewczynę.
- Mam nadzieję, że plan wypali.
Patrzymy na siebie i jednocześnie wybuchamy śmiechem. To pierwszy raz kiedy mamy taką atmosferę między sobą.
Rozbrzmiewa muzyka rozpoczynająca przejazd. Jest taka głośna, że stojąc obok musimy się przekrzykiwać. Jako pierwsi jadą trybuci z Jedynki. Zaprzężeni w białe konie, jak zwykle wyglądają pięknie. Ich stroje połyskują klejnotami które oświecają cały rydwan. Tłum krzyczy, nic dziwnego bo rok w rok prezentują się najlepiej. Za nimi pojawia się Dwójka i kolejne dystrykty. Kiedy Jedenastka zaczyna przygotowywać się do wyjścia, Cinna zagania nas do pojazdu. Zbliża ogień do naszych kostiumów i w sekundę oboje stajemy w płomieniach. Kątem oka patrzę na Katniss i widzę, że jest zachwycona. Światło które pada na jej twarz sprawia, że wygląda tak niewinnie i jednocześnie groźnie.
- Pamiętajcie, głowy do góry i macie się szeroko uśmiechać.
Wyjeżdżamy na zewnątrz, patrzę na Cinnę ostatni raz, a on pokazuje coś rękami. Nie jestem w stanie go usłyszeć. 
- O co mu chodzi?- pyta się Katniss.
- Pewnie chce, żebyśmy wzięli się za ręce.- wyjaśniam. 
Łapię ją za prawą dłoń, odwracam się w stronę Cinny, kiwa głową i podnosi kciuki. Trzymam ją mocno, bojąc się, że wypadnie. Publiczność szaleje na nasz widok, ignorując poprzednich trybutów. Zauważam nas na wielkim ekranie. Wyglądamy rewelacyjnie. Ogień ciągnie za sobą płomienie, które zdają się być złączone w tańcu. Tłum wiwatuje i wykrzykuje nasze imiona. Machamy im wolnymi rękami, dziękując za ich uwagę. Katniss wysyła w powietrze całusy i zostajemy obrzuceni czerwonymi różami. Czuję się bosko, wiedząc, że teraz wszystkie oczy są zwrócone na nas. Rydwany okrążają Rynek i jadą do pałacu prezydenckiego. Zatrzymujemy się pod budynkiem. Kiedy muzyka cichnie, na balkon wychodzi prezydent Snow, drobny mężczyzna z siwymi włosami i bujną brodą.
- Witajcie. Trybuci, witamy was.- zaczyna spokojnym głosem.- Oddajemy wam pokłony, za waszą odwagę i poświęcenie.
Na ekranach widzę, że jesteśmy kamerowani dłużej niż inni. Trudno oderwać wzrok od płomieni które jeszcze lepiej wyglądają w całkowitych ciemnościach. 
Po wygłoszonej mowie, kierujemy się do Ośrodka Szkoleniowego. Na miejscu wita nas ekipa, gratulując świetnego występu. Portia miała rację, przyćmiliśmy konkurencję. Patrzą na nas spode łba, czuję ich złość na sobie i wiem, że będziemy ich pierwszym celem. Cinna gasi nam ogień, rozluźniamy nasz uścisk z Katniss, masując zdrętwiałe ręce.
- Genialnie wypadliśmy.- mówi zachwyconym głosem.
- Jestem pewien, że cię zapamiętali. Do twarzy ci w ogniu.- żartuję.
Unosi kąciki ust, posyłając mi najpiękniejszy uśmiech na jaki się zdobyła. 
Wspina się na palce i całuje mnie w sam środek policzka.


****************

Przeniosłam Venię, Octavię i Flaviusa do Peety, nie mam pomysłów na imiona T.T Czekam na opinie :)

5 komentarzy:

  1. Super, super tylko Trójka to elektornika ; ) Ósemka to fabryki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Supeeeeeeeeeer pisz dalej podoba mi się perspektywa z punktu widzenia peety :) ~zwariowana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze sie niezmiernie, ze komus sie to spodobalo :D

      Usuń
  3. Kiedy następna notka nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń