poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział VII

Razem jedziemy windą do naszego apartamentu. Jako, że jesteśmy z Dwunastki, przydzielono nam ostatnie piętro. Jadąc na górę podziwiam widoki które nas otaczają. Wnętrze budynku ozdabia żyrandol z którego pada migoczące światło. Na ścianach wiszą zdjęcia z poprzednich aren, pustynie, lasy, góry i zastanawiam się jaką niespodziankę przygotują nam w tym roku organizatorzy. Effie prowadzi nas przez długi, ciemny korytarz. Moim oczom ukazuje się ogromny i nowocześnie udekorowany pokój. W wypolerowanej podłodze odbija się srebrzystobiały sufit. Po prawej stronie stoi duży stół i sześć krzeseł wokół niego, a po lewej wisi panoramiczny telewizor na całej ścianie. Dostajemy nasze pokoje, po całym dniu spędzonym z stresem jak i z triumfem, mam tylko ochotę na sen w ciepłej kołdrze. Effie otwiera nam drzwi do pokoju który jest większy niż cała nasza piekarnia. Na środku stoi wielkie łóżko usłane zielonym prześcieradłem. Obok niego są okna na których można zmieniać widoki za pomocą pilota. Wchodzę do łazienki i biorę relaksujący prysznic. Zmywam z siebie cały smutek i zmęczenie po dniu pełnym niespodzianek. Raczej niedobrych. Owijam się białym ręcznikiem i przeglądam zawartość szafy. Kilka spodni i luźnych bluzek. Nie mam dużego wyboru, więc ubieram szare dresy i granatowy t-shirt.
- Kolacja!- woła nas opiekunka.
Schodzę na dół, zastaję Cinnę i Portię stojących na balkonie i patrzących na nocny Kapitol. Gdy Katniss się pojawia, cała szóstka siada do stołu. Leżą na nim rozmaite, pachnące potrawy na widok których burczy mi w brzuchu. Zajadamy się zupą grzybową, krwistymi stekami i wiele innych dań. Próbuję wszystko po trochu, chcę poznać tutejsze smaki. Co jakiś czas podchodzi do nas młody mężczyzna, w białym fartuchu i nalewa nam wino do kieliszków. Alkohol jest wyborny, nigdy nie piłem czegoś lepszego. Z wyjątkiem gorącej czekolady. Styliści z mentorami prowadzą zagorzałą dyskusję na nasz temat. Rozmawiają o naszym występie i oryginalnych strojach. Nie słucham tej gadaniny, tylko skupiam się na jedzeniu. Zerkam na Katniss i chyba wyczuła moje spojrzenie bo odwróciła wzrok na ścianę. Znów czuję tę falę gorąca która ogarnęła moje ciało po tym jak mnie pocałowała. A teraz nawet nie chce ze mną rozmawiać. Czy ona coś knuje?
Po zjedzeniu wszystkiego co leżało na talerzach, czas na deser. Dziewczyna z obsługi stawia na stole smakowity tort i sprawnym ruchem je podpala. Smakołyk staje w płomieniach i po chwili ogień gaśnie. Katniss spogląda na rudowłosą i mówi z zaskoczeniem.
- Och, ja ciebie znam!
Patrzę na nią ze zdziwieniem. Skąd ona może znać jakąkolwiek osobę z Kapitolu?
- Nie bądź śmieszna Katniss, niemożliwe, żebyś widziała kiedyś awoksę.- odpowiada jej Effie.
- Kto to jest awoksa?
- Ktoś, kto popełnił przestępstwo. Tej dziewczynie ucięto język, aby już nie mogła mówić.- tłumaczy Haymitch.
- I nie możesz z nimi rozmawiać, chyba, że wydajesz im polecenie.- dodaje Effie.
- No tak... Rzeczywiście przewidziało mi się...- jąka się Katniss.
Na jej twarzy widać zdezorientowanie i wstyd, a dziewczyna obok patrzy na nas z przerażeniem. Nie wiem czy na prawdę się pomyliła, myślę, że nie kłamałaby w takich sprawach. Mimo tego postanawiam ją ratować.
- Delly Cartwright.- wykrzykuję.- to pewnie z nią ją pomyliłaś, mi też się wydawała znajoma.
Czuję jej ulgę i posyła mi wdzięczne spojrzenie.
- Tak! Wyglądają jak dwie krople wody.
To bzdura. Delly to jasnowłosa dziewczyna o ciemnej karnacji. Gdyby ją porównać do służącej, wyglądałyby jak żuk z motylem. 
- No i wszystko jasne.- mówi z uśmiechem Cinna.- Teraz przejdźmy do salonu i obejrzyjmy powtórkę waszego ognistego występu.
Siadamy przed wielkim telewizorem i zachwycamy się strojami dystryktów. Oczywiście nasze były najlepsze i najbardziej wpadające w pamięć. W przeciwieństwie do pozostałych trybutów, trzymaliśmy się za ręce, jak przyjaciele, podczas gdy oni stali sztywno jak najdalej od siebie. 
- Jutro zacznie się wasza sesja treningowa. Spotkamy się na dole, przy śniadaniu wyjaśnię wam szczegóły. A teraz idźcie spać.- wygania nas Haymitch.
Kierujemy się do pokojów, żegnam się z Katniss, czekam aż wejdzie do siebie i dopiero potem kładę się do łóżka. Wiercę się na wszystkie strony, nie mogę nawet zamknąć oczu. To pewnie przez te emocje. Po cichutku schodzę na dół i siadam na parapecie obok okna. Za nim rozpościera się widok miasta, widzę ludzi świętujących na ulicy. Jestem pewien, że teraz obstawiają który trybut będzie miał szansę wrócić do domu.
Ciszę przerywają czyjeś kroki. Odwracam się w tamtą stronę i dostrzegam Katniss. Dosiada się na przeciwko mnie nic nie mówiąc.
- Też nie możesz zasnąć?- zaczynam.
- Nie po tym co zaszło.- odpowiada nadal patrząc na Kapitol.
- Znasz tamtą dziewczynę?- pytam cichutko, wiedząc, że jesteśmy teraz na podsłuchu.
Ledwo widocznie kiwa głową. Teraz już wiem, że dobrze zrobiłem wspierając ją przy rozmowie podczas kolacji.
- Jak się czujesz?- pyta mnie.
Patrzę na nią spokojnie, jakby w ogóle nie zadała tego pytania. Chyba domyśla się odpowiedzi dlatego mówi dalej.
- Będziesz zabijać na arenie?
- Kiedy przyjdzie na to czas, z pewnością będę musiał. Nie chcę wdawać się w żadne bójki, to nie dla mnie. Chcę pokazać Kapitolowi, że nie jestem jego pionkiem w tej grze. Jeśli mam umrzeć, chcę być nadal sobą.- odpowiadam i po chwili zastanawiam się dlaczego jej to powiedziałem. Przecież i tak jej to nie obchodzi.
Jednak widać, że rozmyśla nad moimi słowami, patrzy na mnie z zaciekawieniem w oczach, chcąc odnaleźć sens w tych zdaniach. Cieszy mnie ta myśl, że nie ignoruje mnie całkowicie.
- To do zobaczenia.
Idę w stronę drzwi i słyszę za plecami jej głos.
- Do jutra.

6 komentarzy:

  1. Nareszcie ; ) Wspaniale opisujesz to wszystko z perspektywy Peety ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. To kiedy następny rozdzialik, oczkami naszego peety ? Czekam i się niecierpliwie. :-)) Pisz dalej :-)) I nie trać weny.

    OdpowiedzUsuń
  3. świetnie piszesz :D nie mogę się doczekac kolejnego rozdziału :*
    PS : Zapraszam wszystkich na mojego bloga :)
    http://50glodoweigrzyska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Na wstepie chce przeprosic za literowki bo pisze z telefonu. Wedlug mnie swietnie piszesz. I jesli ostatnio przegladalas komentarze na pewno wiesz ze nie jestem jedyna osoba ktora tak mysli. Jestem wielka fanka Igrzysk Smierci. Ostatnio przegladam blogi na ten temat i Twoj jak na razie jest jednym z najlepszych. Z niecierpliwoscia czekam na nastepny rozdzial i zycze weny :-)

    OdpowiedzUsuń